Forum Manic Street Preachers Strona Główna Manic Street Preachers
Strona główna www.manicstreetpreachers.prv.pl
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

[album] The Holy Bible
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Manic Street Preachers Strona Główna -> Manics
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agata
Agminek


Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kielce

PostWysłany: Pią 22:56, 14 Lis 2008    Temat postu: [album] The Holy Bible

Ja zakładam temat, a Wy na razie dyskutujcie Wink. Wtrącę wtedy mój ciemny głos Wink

Dygresja: A w ogóle zwrot "biblia" ma mnóstwo dziwnych znaczeń! Przez pierwsze kilka miesięcy pracy byłam zadziwiona powtarzającym się, zirytowanym i pospiesznym: "Gdzie jest biblia?! Gdzie jest biblia?!". Chodzi o segregator z opisem procedur zabiegowych Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bateryjka
Moderator


Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 987
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:16, 14 Lis 2008    Temat postu:

Agata napisał:
THB jest ciężki i w zasadzie unikam tego albumu... naprawdę to ten, który u mnie jest w ogonku.


U mnie jest podobnie. Cięzko mi cokolwiek o tym albumie mowic. Lubię go, ma duzo energii w sobie Wink do tekstow i tematyki nie za bardzo się odnoszę, nie dziala ta plyta na mnie depresyjnie. wrecz odwrotnie. jest tam kilka kawalkow ktore absolutnie uwielbiam - w kolejnosci PCP , ifwhiteamerica i she is suffering ( ktore sprawilo moja dalsza fascynacje zespolem po pewnym czasie) jakoś nie przekonana jestem do Archives i Abortions, choc solowka na koncu tego pierwszego jest nieziemska Very Happy

uwazam ze manics na THB wybrali dobre, nadajace sie na single piosenki.

jest to zadowalajacy album, i... tylko tyle Laughing Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ditta
pyszna zieloniutka trawka


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Pią 23:38, 14 Lis 2008    Temat postu:

ja na samym początku nie rozumiałam THB. teksty były jakieś dziwne, tytuły abstrakcyjne, okropny obraz Jenny Saville, muzyka jakby z kosmosu, Maniki w teledyskach brzydcy i wychudzeni, wolałam okres glamu.
a dziś zaczynam się przez płytę przedzierać, rozbieram ją na czynniki pierwsze i coraz bardziej kocham. przez długi czas jedynymi kawałkami jakich słuchałam z THB były This Is Yesterday i She Is Suffering. potem odkryłam Faster, ten tekst jest GENIALNY. poza tym Ifwhiteamerica, Of Walking Abortion, Revol, 4st 7lb... aach można tak w nieskończoność!
reasumując u mnie z pozycji 6 awansowało na 4 Smile

w każdym razie u mnie wygląda to następująco
IKTZ
TIMT
LB
EMG
THB
TGW
GATS
SATT
GT
KYE
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackeyed
przodownik stada


Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 152
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wonderland

PostWysłany: Sob 17:33, 15 Lis 2008    Temat postu:

Coraz trudniej mi ostatnio zdecydować która z płyt Manics jest moją ulubioną. Co jakiś czas, w zależności od czasu, pory roku, humoru itp, itd, nachodzi mnie obsesja na jeden lub kilka, a potem na inne, potem znów na te same. THB jest jednak szczególny za względu na teksty, nie ma wątpliwości że to one są najistotniejsze na tej płycie. Oczywiście na innych też, ale na THB widać to najmocniej. Muzycznie rzeczywiście dużo energii Wink Co tu dużo mówić, uwielbiam tą płytę Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
imk_s
baran


Dołączył: 09 Cze 2008
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 13:01, 17 Lis 2008    Temat postu: THB

Dobrze prawicie, do THB trzeba dojrzeć. Na początku zdawała mi się za cieżka, ale potem....
Faster i Revol - uwielbiam... Czysta energia. She is suffering - boska, 4st7lb przejmująca, resztę tez bardzo polubiłam. Ostatnio smakuję Meusoleum. " No birds, no birds, holy mass of dead insect "
No ładnie, i teraz mi z głowy nie wyjdzie....


Ostatnio zmieniony przez imk_s dnia Wto 9:52, 25 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ME
Gweinyddwraig


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2027
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:59, 24 Lis 2008    Temat postu:

Jak już wcześniej pisałam jest to mój ulubiony album MSP, ale podobnie jak Wy - potrzebowałam trochę czasu, żeby do niego dojrzeć.
Uważam go za coś naprawdę wyjątkowego.
Słuchanie go zawsze dodaje mi energii i - paradoksalnie - poprawia mi humor, kiedy mam doła Confused
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sylwia
little baby nothing


Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 20:41, 27 Lis 2008    Temat postu:

z bloga, który odkryłam kilka miesięcy temu (tylko nie pamietam jak na niego trafiłam... po śladach Maników czy po Mozie Wink)

[link widoczny dla zalogowanych]

"Prawda, cała prawda i tylko prawda

Manic Street Preachers "The Holy Bible" 1994

Bez wątpienia jedna z najważniejszych płyt. Praktycznie nie ma tygodnia, żeby chociaż raz nie poleciała u mnie w całości. Odkryłem ją stosunkowo niedawno, ale słyszałem o niej w okresie, kiedy została wydana. Nawet jeden ze współlokatorów na studiach miał ją, ale nie zwróciłem wtedy na nią uwagi. Może to i dobrze. Taka muzyka zniewala i jeśli usłyszy się ją zbyt szybko w życiu, może skopać człowiekowi wrażliwość.

The Holy Bible - czyli Pismo Święte. Tytuł obrazoburczy? Nie sądzę. Czego oczekujemy od tekstu religijnego (jako tzw. wierny)? Prawdy, całej prawdy i tylko prawdy. I ta płyta taka jest. Szczera do bólu, pełna prawd, które kłują w oczy i których słuchanie boli. Muzyka jest równie surowa i klinicznie odmierzona. Raz po razie, jak bokser punktujący słabości przeciwnika.

Nie polecam tej płyty osobom o zbyt wrażliwej osobowości. No chyba, że nie rozumiecie języka angielskiego i nie zamierzacie zrozumieć o co chodzi w tekstach. Wtedy może spodoba wam się ona po prostu muzycznie, ale słuchanie tej płyty bez zrozumienia to nie to samo. Muzycznie pewnie "The Holy Bible" nie wyróżnia się tak bardzo. Ktoś napisał, że to ostatnia klasyczna płyta punkowa. Trudno się nie zgodzić. Proste dźwięki, dudniący bas, ostra ale pozbawiona zbędnych ozdobników gitara, głos zawsze dostosowany do nastroju piosenki. Może trochę drażnić maniera rozciągania wersów lub ich maksymalnego ściśnięcia przez co tekst staje się trudny do odszyfrowania. Oznacza to jednak nie mniej i nie więcej, a to że powstał najpierw tekst, a potem dopiero muzyka. Struktura tekstu wskazuje na to, iż Richey Edwards nie przejmował się klasyczną strukturą linijki tekstu. Napisał co napisał (przy pomocy Nicky Wire'a), a James Dean Bradfield musiał to jakoś dopasować do muzyki i zaśpiewać.

A czym tu się zachwycać? Losem prostytutek - wielkiej alegorii nas wszystkich, którzy chodzimy na kompromisy tak jakbyśmy dawali dupy na lewo i prawo ("Yes")? Naszą znieczulicą i pogardą dla ofiar dalekich wojen ("Of Walking Abortion")? Chorymi wzorami piękna, które każą nam wpadać w kompleksy i zamęczać się niczym anorektyczkom ("She Is Suffering", "4st7lb")? Okrucieństwem ludzi, których jedynym celem jest upokarzanie innych, zadawanie im bólu, ostateczne zwycięstwo i ostateczne rozwiązanie ("Archives of Pain", "Mausoleum", "The Intense Humming of Evil")? Ironią historii, która nigdy nikogo niczego nie nauczyła ("Revol")? Drogą do doskonałości wiodącą przez samookaleczenie i samozaprzeczenie ("Faster", "Die In The Summertime")? Wszechobecną obłudą i kłamstwem ("P.C.P.")?

Cóż, prawda niczego nie leczy i w niczym nie pomaga. To chyba zrozumiał Richey Edwards, który zdecydował się zniknąć. Po prostu rozpłynął się w powietrzu."


w pełni zgadzam się z opinią, która podkreśliłam, osoby wrażliwe wchodzą w ten świat na własną odpowiedzialność

ja bardzo dokładnie pamiętam dzień kiedy słuchałam jej pierwszy raz, wytrzymałam do połowy bo psychicznie czułam się zmaltretowana
z jednej strony ta płyta to ból i cierpienie podane w tekstach z drugiej piękna muzyka i piekne piosenki
niewątpliwie jest to jeden z najlepszych i najbardziej prawdziwych albumów w historii

cytat z "Ogrodu Udręczeń" znajduje się tam jak najbardziej na miejscu, klimatycznie ta płyta jest jak ta książka, może nie w każdym calu ale często


Ostatnio zmieniony przez sylwia dnia Czw 20:43, 27 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ME
Gweinyddwraig


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 2027
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 16:28, 19 Gru 2008    Temat postu:

Dzisiaj trochę na temat jednej z moich 2 ulubionych piosenek na THB - She Is Suffering.

Przez kilka lat piosenka ta była dla mnie jedną z wielu na THB. Po prostu czymś co zawsze leciało pomiędzy Of Walking Abortion i Archives Of Pain Laughing. W 2002 r. po raz pierwszy zobaczyłam teledysk do niej i od tego momentu zakochałam się w tej piosence. Ktoś może powiedzieć, że teledysk ten to w sumie nic nadzwyczajnego, ale ja właśnie tylko dzięki niemu "odkryłam" SIS Smile .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hoti
trawa


Dołączył: 20 Sty 2006
Posty: 1695
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 13:44, 28 Gru 2008    Temat postu:

ME napisał:
Ktoś może powiedzieć, że teledysk ten to w sumie nic nadzwyczajnego, ale ja właśnie tylko dzięki niemu "odkryłam" SIS Smile .

Teledysk do SIS to mój ulubiony klip Manics. I też dzięki niemu inaczej patrzę na tę piosenkę, polubiłam ją, choć wcześniej nie wyróżniała mi się z całego albumu. Ta sama historia Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ditta
pyszna zieloniutka trawka


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1756
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 14:35, 28 Gru 2008    Temat postu:

a dla mnie SIS "zawsze" była cudna. później ją trochę zepchnęłam na plan dalszy, ale ostatnio na nowo miłość do niej mnie naszła po zakochaniu się w tym mixie Love

Ostatnio zmieniony przez ditta dnia Nie 14:36, 28 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enola
duży zły wilk


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw 23:53, 30 Kwi 2009    Temat postu:

No więc z okazji maniackiego wieczoru (po ściągnięciu Journala, shame on me, shame shame shame! Twisted Evil ) odświeżam sobie różne utwory. Trafiłam na teledysk do YES i O-MÓJ-BO-ŻE... Wiecie, nie słucham Maników jakoś często ostatnio, bo dużo innych ciekawych rzeczy dzieje się w muzyce, a także coraz słabszą mam pamięć, ale tekst do tej piosenki wyśpiewałam z Jamesem równocześnie bez żadnych zawahań. A dlaczego się tak chwalę? Ponieważ oznacza to, że Holy Bible mam nadal w małym palcu, że wpływ, który wywarła na mnie te dobrych parę lat temu nadal jest silny. Ach, jak to ja nie mogłam spać w nocy, kiedy na walkmanie nadchodziła "The Intense Humming of Evil", a ja natychmiast przewijałam kasetę, bo autentycznie bałam się tej piosenki...
Zgadzam się pewnie ze wszystkim, co wyżej napisano (zwłaszcza ten wyimek z bloga, wow!) - że potrzeba czasu na ten album to "oczywista oczywistość" - bo kto może zrozumieć skróty myślowe Richeya po tylko jednym odsłuchu? Kto potrafi ogarnąć, że te rzężace gitary świetnie idą w parze w tekstami i dodają im dramatyzmu? Nie chcę tu brzmieć za bardzo emo, ale ileż ja się nauczyłam, ile naczytałam i ile rzeczy odkryłam dzięki tej płycie. To cytaty z tej płyty próbowałam przemycać w wypracowaniach na j. polskim czy wosie. Ta płyta to niesamowity zbiór prawd, sloganów i komentarzy uniwersalnych, ważnych nawet te naście lat po ich powstaniu.
Jak się do tego wszystkiego doda jeszcze okoliczności jej powstania, to wychodzi iście ciężkostrawna, trudna, mroczna i przytłaczająca rzecz, ale najlepsza z tych cięższych płyt Manics. Dopiero po niej przeszli na jasną stronę i stworzyli cudowne This is my truth..., które również jest moją ukochaną płytą i na mojej osobistej liście stoi ex aequo na miejscu 1. z THB.
Po THB nie można już było dalej brnąć w takie klimaty i trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby następna płyta, gdyby Richey nie zwiał... Zapuścili się w taki mrok, że wolałabym, żeby już tam nie wracali.

EDIT: Pewnie już było, ale pasuje pod temat i to jest takie piękne, że trudno się nie zachwycić! http://www.youtube.com/watch?v=nh1OXNx3A8Y . Ludzie, ten James to jest naprawdę bóg - kto potrafi tak modulować głos - raz łagodnie, raz się drzeć i na dodatek to wszystko w tonacji?! No ja wymiękam, naprawdę. Cudna wersja w ogóle i śmiem twierdzić, że lepsza od albumowej. 12/10, bez dwóch zdań.


Ostatnio zmieniony przez Enola dnia Wto 10:24, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mashka
duży zły wilk


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: a place called home

PostWysłany: Sob 14:25, 02 Maj 2009    Temat postu:

Enola napisał:
Dopiero po niej przeszli na jasną stronę i stworzyli cudowne This is my truth..., które również jest moją ukochaną płytą i na mojej osobistej liście stoi ex aequo na miejscu 1. z THB.


o Holy można by pisać i pisać, a czas mnie teraz godni, więc ograniczę się tylko do tego, że mój ranking wygląda dokładnie tak samo! moje dwie najukochańsze płyty i nigdy nie mogę się zdecydować, która pierwsza. przyparta do muru powiedziałabym, że TIMT - dlatego, że od niej się wszystko zaczęło. ale potem myślę o Holy... i sama nie wiem.
są skrajnie różne, wiadomo, ale u mnie wywołują podobnie silne emocje. przy Yes i Everlasting zawsze mam łzy w oczach, zwłaszcza, gdy słucham po długiej przerwie.
w ogóle zgodzę się ze sporą częścią wypowiedzi Enoli.Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enola
duży zły wilk


Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 692
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 20:54, 03 Maj 2009    Temat postu:

Smile
No w końcu ktoś, kto w równym stopniu doznaje ciężkiej THB i uroczo lekkiej TIMT (od której też się u mnie miłość zaczęła, oczywiście! Smile ). Zawsze mnie dziwiło, że takie dwie skrajności wywołują równie silne uczucia, ale może to właśnie w tym tkwi siła tych albumów?
Dzięki Mash za rozwianie moich wątpliwości - jednak dwa ekstrema nie zawsze muszą się wykluczać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mashka
duży zły wilk


Dołączył: 19 Sty 2006
Posty: 784
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: a place called home

PostWysłany: Nie 21:21, 03 Maj 2009    Temat postu:

miło, że ktoś myśli podobnie. Very Happy
dla mnie po prostu to są 2 arcydzieła, każde wyjątkowe na swój własny sposób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ania
owczarek


Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 72
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: wawa

PostWysłany: Wto 22:16, 12 Maj 2009    Temat postu:

Enola napisał:
Ludzie, ten James to jest naprawdę bóg - kto potrafi tak modulować głos - raz łagodnie, raz się drzeć i na dodatek to wszystko w tonacji?! No ja wymiękam, naprawdę.
--> To potrafi najlepiej Sandra Nasic Razz
A odnosnie THB nie bede pisac epopeji, zdaje sie ze wyraziliscie juz wszystko co czuje Smile Powiedziec ze kocham ten album to za malo. Niemniej jednak ciezko mi teraz wyrazic to co czulam kiedy "wkrecalam sie" w Manikow, odlegla to przeszlosc Smile i co tu duzo mowic, nie slucham ich tak maniakalnie jak kiedys, niestety brak czasu i choc kiedys pomyslalabym, ze wolalabym nie oddychac niz zyc bez muzyki to, przytaczajac cytat wykonawcow zgola innego gatunku muzyki - "Wszystko ma swoje priorytety - Niestety".


Ostatnio zmieniony przez ania dnia Wto 22:24, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Manic Street Preachers Strona Główna -> Manics Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin